Teraz, dalszy ciąg Pogaduszek tutaj:
http://maria-mojawizjazdrowia.blogspot.com/

wtorek, 31 maja 2011

Mój drugi(polski) Dzień Matki w Kanadzie - z przygodami

W Dzień Matki pobłądziłam... ale mnie ktoś znalazł i już jestem.





W Kanadzie Dzień Matki obchodzony jest 8-ego maja, w Polsce 26-maja. Ten w Kanadzie był dla mnie bardzo miły; po kilkunastu latach mogłam się spotkać z najbliższymi o czym już wspominałam.
26 maja zaczął się bardzo sympatycznie. Zaraz z rana otrzymałam śliczne, serdeczne życzenia od córki z Polski. Uradowana wybrałam się na krótką wycieczkę, jaką praktykuję codziennie. Trwa to zwykle godzinę lub półtorej. Tym razem wybrałam się zupełnie inną trasą. Postanowiłam odwiedzić wnuczkę w pracy. Wydawało mi się, że znam drogę - kilka razy ją przebywałam, lecz samochodem. Okazało się jednak, że idąc pieszo to nie jest to samo. Wnuczki nie znalazłam, więc postanowiłam wrócić do domu, bo czas mojego spaceru minął, a ja nie chciałam domownikom sprawiać kłopotów, bo przecież jestem w obcym kraju...
Wydawało mi się, że dam radę wrócić tą samą drogą, którą szłam. Nie mogłam jednak jej znaleźć - wszystko było podobne, ale nie to samo. Zauważyłam wreszcie nazwę znajomej mi ulicy. Byla to Jalna. Na tej ulicy kilka lat temu mieszkał mój syn z rodziną. Postanowiłam trzymać się tej ulicy. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy wciąż nie było na horyzoncie mojego znanego kościoła, który byłby dla mnie wybawieniem z kłopotów. Ta ulica była kręta, a ja z każdego zakrętu wyglądałam widoku znajomej mi wieży kościelnej.
Cały czas szłam (czytaj: czołgałam się), nie odpoczywając, ponieważ zdawałam sobie sprawę z tego, że jeżeli odpocznę to nie dam rady iść dalej, a godzina za godziną mijały.... Moja podróż spacerowa trwała około 4 godziny, to jak na moje chore nogi o wiele za dużo.
Znalazłam w końcu kościół, lecz ... okazało się, że był to zupełnie inny kościółek ...
Wtedy, nagle przytrąbił mi jakiś samochód i okazało się, że był to mąż mojej wnuczki, który od paru godzin jeździł po mieście poszukując mnie z niepokojem. W tym momencie okazał się moim hero.
W domu wszyscy witali mnie z niepokojem, a moja kochana prawnuczka witała mnie szklanką zimnej wody, która mi smakowała najbardziej ze wszystkich wód jakie kiedykolwiek piłam.
Na zakonczenie Dnia Matki i mojej przygody, dla osłody odwiedziła mnie moja synowa z przepięknym bukietem róż herbacianych.

Tej przygody raczej nigdy nie zapomnę.

2 komentarze:

Monika Jakubczak pisze...

Jak dobrze ,że wszystko skończyło się szczęśliwie. Spacer bardzo długi 4 godziny to nie byle co. Jak widać aniołki czuwały i nie dały zagubić się na obcej ziemi. Całuję i mocno ściskam.

david santos pisze...

Hello, MARIA!
Reaqlly great work. Congratulations! have a nice day and a great nice weekend!
I love you!

Related Posts with Thumbnails

Moje 80-te Urodziny/ My 80th Birthday

moje tańce
Try JibJab Sendables® eCards today!